Bo według słownika języka polskiego artysta tłumaczony jest jako
1. człowiek uzdolniony, tworzący dzieła (np. malarz), kreujący jakąś rolę (aktor) lub wykonawca utworu muzycznego (np. piosenkarz);
2. ktoś najlepszy w swoim fachu; arcymistrz;
Tylko tu znowu mamy niezdefiniowane pojęcia, przecież coś, co dla jednych jest dziełem, dla kogos innego będzie jedynie bohomazem lub niemożliwym do zrozumienia tworem. Chyba nie mają żadnego sensu starania rozwikłania tajemnicy piękna, ludzie próbują zdefiniować je od zawsze i nadal się to w pełni nikomu nie udało. Można więc chyba powiedzieć, że mianem tym określamy osobę o specyficznych cechach osobowości, jednak konkretnych wytycznych nie ma.
Uważam, że każdy z nas jest twórcą. Codziennie tworzymy (bardziej lub mniej świadomie) rzeczy, które mogłyby być sztuką. Bo są i tacy, którzy jedzenie zamieniają w coś pięknego, robią niezwykłe makijaże, notatki z wykładów zapamiętują dzięki wyjątkowo estetycznym mapom myśli. Tylko ciężko stwierdzić gdzie leży granica zamieniająca jakiś twór w dzieło;
Podobno im bardziej skomplikowany człowiek, tym lepszy z niego artysta.
I to najwyraźniej prawda. Badania wykazały, że to co łączyło wiele głośnych i najlepiej zapamiętanych twórców to między innymi właśnie samotność, choroby psychiczne, alienacja i niezrozumienie. Nazwiska jak Van Gogh (Słoneczniki, Gwieździsta Noc) czy Munch (Krzyk) odkryte i docenione były długo po ich śmierci. Bo tak to chyba jest, fenomenem każdej wybitnej jednostki jest to, że w swoim geniuszu nie jest zrozumiana przez innych. Chcąc wyracić siebie ma potrzebę np. malowania, ale malunki te są na tyle unikatowe, że buduje się błędne koło.
Wspomniany wcześniej Vincent Van Gogh przez niespełnienie w miłości, chęci zaimponowania i przypodobania się skończył w szpitalu psychiatrycznym. No i w momencie rozpaczy obciął sobie ucho, to musi o czymś świadczyć. Albo wspomniany wcześniej przeze mnie Zdzisław Beksiński. Jeden z najlepiej rozpoznawalnych polskich malarzy ze względu na swój unikatowy styl, artysta ten całe życie miał w głowie ból, ciemność i strach. Doskonale odbija się to na jego dziełach, weźmy na przykład to:
Są jednak wyjątki! Dobra wiadomość – nie trzeba mieć problemów z psychiką, żeby tworzyć
Osobiśce uważam, że sztuka wymaga czystych intencji. Jeżeli jest tworzona wypływając z serca, w celu ukazania widzianej przez siebie rzeczywistości czy nawet wyładowania emocji. Jak ostatnio – polecam przemówienie z serii Ted Talks o tym co dzieje się w głowie twórcy, jest tutaj.
Każdy może tworzyć, jedynym zastrzeżeniem są właśnie pobudki. Bo artysta, który tworzy dla pieniędzy i rozgłosu, to nie prawdziwy artysta.
To by było na tyle! Dzięki i do następego wpisu!